„30,5 kg z dzikiej wody" - Marek Wiśniewski
Karp powyżej 20 kg złowiony w dzikiej wodzie to już spory wyczyn. A jeśli dodamy dziesięć kilo i przekroczymy magiczną granicę 30 kg, wówczas można mówić nie tylko o wyczynie, ale i o ogromnym szczęściu. Od lat na całym świecie panuje przekonanie, że olbrzymów z trójką z przodu na haku można uświadczyć głównie na komercyjnych łowiskach. Jednak zdarzają się wyjątki i to u nas w kraju. Jednym z takich odstępstwa od tej niepisanej reguły jest karp 30,5 kg, którego na początku sierpnia złowił Marek Wiśniewski z Tucholi i to właśnie w dzikiej wodzie. Jest to drugi co do wielkości karp wyholowany w Polsce, tuż obok aktualnego rekordu Polski (34 kg), złowionego w Łowisku Jarosławki i poprzedniego (30,2 kg) w zalewie Rybnickim. Zapraszamy do przeczytania relacji z tego połowu nadesłanej przez Marka Wiśniewskiego...
„Bez nęcenia nie ma łowienia" – Marcin Janic
Głównym zadaniem nęcenia jest stworzenie wśród żerujących ryb poczucia bezpieczeństwa, które sprawi, że ryby będą pobierać podawaną im zanętę i będą rozpoznawały to miejsce, jako miejsce bezpieczne. Ileż razy zdarzyło się Wam, że dopiero po kilku lub kilkunastu dniach nęcenia złowiliście pierwszego dużego karpia, wcześniej łowiąc tylko małe karpiki? Myślę, że wiele razy, bo i ja tego doświadczyłem. Ale dlaczego tak jest? Myślę, że problem tkwi w zachowaniu dużych ryb i bynajmniej nie mam zamiaru w tym miejscu przekonywać Was do niezwykłej mądrości karpi, bo w takową nie wierzę, a raczej w instynkt samozachowawczy, wyjątkową ostrożność dużych sztuk żyjących pojedynczo, a także indywidualne preferencje pokarmowe poszczególnych karpi. Wszystko, o czym tu piszę, dotyczy łowisk dzikich i naturalnych, ponieważ zachowanie karpi na zbiornikach tzw. komercyjnych wygląda zupełnie inaczej...
„Wybór karpiówki" – Tomasz Nuckowski
Sprawa odpowiedniego wyboru wędziska nie jest łatwym zadaniem, gdyż przed zakupem powinniśmy odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań. Przede wszystkim w jaki sposób lubimy łowić i na jakich łowiskach przebywamy najczęściej. Ma to swoje uzasadnienie, ponieważ nieporozumieniem byłoby łowić przy użyciu kija o krzywej ugięcia 2,5 lb z odległości ponad 300m i przy użyciu ciężarka o masie 350g, jak i na odwrót, w małej, czystej żwirowni na potężne 3,5 lb wędzisko. Nie powinniśmy również ulegać pewnym panującym modom, często zauważalnymi nad naszymi wodami, gdzie jeszcze do niedawna kije 3,5 lb to był standard, niezależnie od tego woda ma 2 hektary czy 2000. Tak więc kwestia łowiska i ulubionych metod połowu powinna mieć największe znaczenie przy wyborze wędziska...
„Zestaw z ledkorem" - Ernesto Kamminga
W wodach, gdzie są ku temu warunki, racicznice bardzo szybko się rozmnażają. W ostatnich latach ten karpiowy przysmak znacznie się rozprzestrzenił. Dla karpi jest to dodatkowe źródło pożywienia, natomiast dla wędkarzy duży i frustrujący problem. Zastosowanie klasycznego zestawu na dnie z dużą ilością muszli, prędzej czy później skończy się jego zerwaniem. Ponieważ muszle są ostre jak brzytwa, nawet nasz misterny zestaw nie będzie miał żadnych szans. Stąd pojawia się pytanie o to, jaki zestaw będzie odpowiedni w tego rodzaju „niebezpiecznych" wodach, pełnych muszli lub kamieni.
„Pięć rad dla łowiących na kulki" - Mark Pitchers
W ciągu ostatnich lat złowiłem mnóstwo karpi na kulki proteinowe. Nie zrozumcie mnie źle, kocham łowić na ziarna, przy użyciu PVA, oraz na małe przynęty, jednak nic nie dorówna łowieniu na samą kulkę. Zazwyczaj, gdy jestem nad wodą na krótko, używam do nęcenia rakiety i łowię zestawem z workiem PVA. Taki zestaw szybko skłania ryby do brań. Jeśli jednak wybieram się na dłuższą zasiadkę, to wówczas bardzo dużą rolę odgrywają kulki proteinowe. Choć o karpiach nie można powiedzieć, że są zbytnio mądre, to jednak wiedzą, co jest dla nich dobre i gdy raz dostrzegą, że regularnie pojawiają się dobrej jakości kulki, będą chciały stale je jeść...
„Rewolucja w wędziskach" – Przemysław Mroczek
Pierwsze moje wędziska karpiowe z prawdziwego zdarzenia (jak mi się wówczas zdawało), to były 5 metrowe zielone teleskopy firmy Germina. W pierwszej połowie lat ’80 ubiegłego wieku to był jednak rarytas, zdobyty dzięki znajomościom mojego ojca. Na takim długim wędzisku znakomicie czuło się każdy ruch holowanej ryby, a że po holu ciężkim zestawem ręka nadawała się do reanimacji, zupełnie mi nie przeszkadzało. Owszem, podebranie ryby było rodzajem swoistej ekwilibrystyki. Po czasie wpadłem na pomysł, ze przecież kiedy karp jest już pod samym brzegiem, to można złożyć dolną część wędziska, a tym samym na tyle go skrócić, że ryba dawał sie podebrać.
Kiedy kilka lat później kupiłem pierwszą klasyczna karpiówkę, najpierw trzyczęściową, zaraz później dwuczęściową, mentalnie brakowało mi tych niemal dwóch metrów długości. Kiedy jednak przyszło do podbierania i rzutów na nieco dalsze niż poprzednio odległości, okazało się, że wędzisko 3,60m jest idealnym.
Minęło kolejne kilka lat i modne zaczęły być wędziska nieco dłuższe - 3,90m. Wszyscy zaczęli łowić daleko, a ponoć właśnie te dodatkowe 30 cm umożliwiało ekstremalnie dalekie rzuty, o czym wszyscy byli szczerze przekonani. Te dwie klasyczne długości: 3,60m i 3,90m obowiązują w wędkarstwie karpiowym do dzisiaj, ale sposoby łowienia znacznie się zmieniły. Karpiarze zaczęli penetrować coraz większe zbiorniki, a także miejsca pełne podwodnych zawad i roślin, które dotychczas były unikane. Żeby dotrzeć w te miejsca trzeba było użyć środka pływającego. W ten sposób coraz częściej zaczęto łowić z wywózki...
„Nie do złowienia" - Etienne Gebel
„Nie, chyba nigdy nie złowię tej ryby". Czy myślisz w ten sposób za każdym razem? Nie martw się! Ostrożne, duże ryby są najtrudniejsze do złowienia, gdyż nauczyły się już unikać pułapek. Dlatego czas na to, aby je przechytrzyć. To, co dla ryby jest walką o przetrwanie, dla wędkarza jest zwyczajnym hobby. Dlatego też ryby stale uczą się, aby uniknąć tych „przeklętych" haków. Ogromny wpływ na to mają szczególnie negatywne doświadczenia. Ryby starają się unikać zastawionych pułapek. Pod wodą nie ma dla nas miejsca, a mimo to wkraczamy w to środowisko. Jesteśmy jak obcy, którzy zaburzają ustalony porządek, a im więcej ryb złowimy, tym większą mamy z tego frajdę. Zachowanie ryb zmienia się pod wpływem wędkarzy. To my je zmieniamy. Kiedy wędkarz martwi się, że nie złowił swojej wypatrzonej ryby, wówczas przeradza się to w jego życiowy problem...
„Łowienie w pobliżu zaczepów" - Andy Chambers
W niniejszym artykule chciałbym przybliżyć czytelnikom pewne użyteczne elementy wyposażenia, oraz podzielić się skutecznymi taktykami łowienia w dużych wodach. Łowienie na dużych zbiornikach zawsze przysparza wiele problemów. Jeśli nie przygotujemy się na różnorodne okoliczności, to po prostu nie odniesiemy sukcesu. Powinniśmy potraktować je jako pewnego rodzaju wyzwanie i poszukiwać rozwiązań pojawiających się problemów. Wówczas łowienie przyniesie więcej radości, a tym samym wyholujemy więcej karpi. Jedną z ważniejszych rzeczy jest to, aby podczas łowienia w mocno zarośniętych i pełnych zaczepów łowiskach ciężarek łatwo uwalniał się z klipsu. Uważam, że ten element zestawu na tyle znacząco zwiększa szansę na wyholowanie ryby, że nie warto się nad nim zastanawiać. Po prostu należy go stosować. Używając klipsu istnieją dwie metody ułatwiające uwalnianie się ciężarka. Jedną z nich jest przycięcie pętli utrzymującej ciężarek, a drugą jest delikatne nasunięcie rurki blokującej na klips. Obie metody są godne uwagi. Jedyną rzeczą jakiej nie należy robić to nasuwać rurkę blokującą do oporu...
„Kiedy w końcu zrobicie coś na dzikiej wodzie?" - Mariusz Kapuściński
…Tak się złożyło, iż jakiś czas temu powstał w naszych głowach pomysł na produkcję filmu nad zupełnie dziką wodą. Początek tej historii jest taki, iż do P. Mroczka zatelefonował pewien sympatyczny karpiarz – szef miejscowego, niewielkiego klubu karpiowego, opowiadając z niekłamanym zaangażowaniem o fantastycznym zbiorniku, w którym żyją waleczne karpie. Przysłał nawet szereg bardzo zachęcających zdjęć. Zapytał w końcu, czy byłaby szansa, aby powstał tam nasz nowy film. Za pierwszym razem się nie udało – mieliśmy wówczas już zakontraktowaną inną wodę do zdjęć – ale w kolejnym sezonie stwierdziliśmy, iż warto do pomysłu powrócić. Szybki telefon do wspomnianego karpiarza zaowocował ustaleniem z grubsza podstawowych spraw organizacyjnych i wstępnym zabukowaniem możliwych terminów realizacji zdjęć. Pozostał do sfinalizowania drobny – jak wówczas naiwnie zakładałem – szczegół: pozwolenie na wykonanie zdjęć. Zbiornik dziki – więc właściwym adresatem dla naszego wniosku o wydanie takowego zezwolenia był oczywiście Polski Związek Wędkarski, a konkretnie jego miejscowy oddział. Pomyślałem, że lokalne władze PZW będą wprost zachwycone naszym pomysłem – w końcu nie codziennie ktoś proponuje ogólnopolską – uwaga! – bezpłatną promocję w najpopularniejszym cyklu karpiowych DVD.
Już podczas mojej pierwszej rozmowy telefonicznej z miejscowym prezesem, delikatnie rzecz ujmując, powiało chłodem. Czy to aby dobry pomysł? A czy Ci, którzy będą łowić mają ważne karty wędkarskie? No właśnie, a co z opłatami? Trzeba będzie zapłacić za wędkowanie! Przyznam, że mnie zatkało. Dosłownie....
„Karp Max" do sprzedaży trafi w przyszłym tygodniu (będzie także do kupienia w naszym e-sklepiku), natomiast wcześniej, bo jeszcze w tym tygodniu zostanie wysłany do wszystkich prenumeratorów.