Co roku w Polsce powstają nowe łowiska. Przeglądając strony na social mediach, zazwyczaj widzimy przepiękne ryby – ale jest jeszcze to coś… Coś, co mnie osobiście urzeka jeszcze bardziej. To sama natura, klimat wody, otaczająca ją przyroda oraz ludzie. I takie właśnie jest Magnum Carp Lake.

To miejsce chciałem odwiedzić już zdecydowanie wcześniej, ale z braku czasu i odległości, jaką miałem do pokonania, zdawałem sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Jak to zrobić? Urlop – pomyślałem, to będzie dobre rozwiązanie. I tak się stało. Przed samym wyjazdem liznąłem jeszcze co nieco wiedzy, która zawarta była już częściowo w publikacjach filmowych, a także zadzwoniłem tu i ówdzie, podpytując znajomych karpiarzy.

Prawie 600 km zleciało, jak z bicza strzelił, i już w mocno późnych godzinach wieczornych zagościłem na Magnum Carp Lake. Po drodze obiecywałem sobie, że bez względu na zmęczenie ogarnę chociaż na szybko wędki i zarzucę, licząc trochę na łut szczęścia. Muszę się tu jednak przyznać, że zmęczenie wzięło górę i zaraz po przyjeździe położyłem się do wyra. Gdzieś przez sen kołatały już myśli związane z pierwszym braniem, a na dobre przebudziły mnie pierwsze promyki rozgrzewającego słońca. Cóż to był za widok! Zaraz po śniadanku wziąłem się do roboty, montując zestawy i przygotowując karpiowe żarełko. Najciekawsze zaczęło się podczas samego sondowania. Myślałem, że oszaleję. Tyle ciekawych miejsc, podwodnych górek i dołków nie widziałem już dawno. Struktura dna też była bardzo zróżnicowana, od twardych jak beton blatów po muliste miejsca, w których spotkać można było mnóstwo naturalnego karpiowego żarełka. Do tego wszystkiego miałem jeszcze do dyspozycji dwie wyspy. Po prostu karpiowy raj.

Postawiłem na trzy miejscówki. Dwie z nich znajdowały się na głębokości około 5 m, ostatnia z kolei to 2-metrowe wypłycenie przy wyspie. Postanowiłem, że nie będę ich wstępnie zanęcał i wróciłem na brzeg po wędki. Wywózka przebiegła bardzo sprawnie. Na włos powędrowały pojedyncze dwudziechy o smaku squida oraz bio kryla, a ostatnią z nich podwiesiłem słodkim pop-upem. Karpiowe mety obsypałem, delikatnie nęcąc, dosłownie garścią całych oraz pociętych kulek. Karpie z wywiadu przeprowadzonego na miejscu nie były aktywne, więc nie chciałem przedobrzyć.

Nadszedł czas karpiowego chilloutu. Z zimnym miejscowym trunkiem usiadłem sobie w wygodnym fotelu, wsłuchując się w śpiew ptaków, przy okazji podziwiając piękno widziane wcześniej na internetowych obrazkach. Chyba nie muszę tu pisać o tych beztroskich chwilach, które wszyscy w tym momencie czujemy. To było to. Robota zrobiona, pozostało już tylko czekać na pierwsze branie.

Mijały godziny – sygnalizatory milczały. Nadszedł czas kolejnego wieczoru i chyba troszkę niedosytu, bo po dłuższej przerwie bez karpiowych zasiadek. No cóż, tak to bywa, może nocka będzie łaskawsza. Zasnąłem jak dziecko i nie pamiętam już, kiedy mi się tak dobrze spało. Z tego błogiego stanu wyrwało mnie pierwsze branie. Jessttt, myślę sobie, płynąc po niego. Zwijam kolejne metry żyłki… gdzie on popłynął? Czy tak głęboko spałem, czy to miejscowy spryciarz? Jak się okazało, ryba przepłynęła dobre 50 m od miejsca położenia zestawu. Napłynąłem delikatnie na nią i zacząłem nawijać na kołowrotek pierwsze zwoje z blisko 20-metrowej strzałówki. Karp wygiął wędę, będzie coś fajnego. W tym momencie ukazuje się przepiękny kaban. Ale co to? Okazuje się, że zabrał po drodze drugi zestaw.

Kupuję prenumeratę

Postanawiam przełożyć wędkę pod żyłką, trzymając go drugą ręką. W tym momencie następuje pojedyncze uderzenie i pęka mój przypon. Nieee! Przegrany wracam do brzegu z kwaśną jak cytryna miną. No cóż, takie to jest nasze karpiowe życie. Raz na wozie, raz pod. Robię dalej robotę i czekam na następne rybki z Magnum. Po raz kolejny, tuż przed samym porankiem, budzi mnie pojedynczy pik. Kolejny wypad na wodę moim katamaranem. Niestety ryba grzęźnie na dobre w podwodnym zaczepie. Frustracja sięga zenitu.

Po porannym śniadanku decyduję się na totalną zmianę, jeśli chodzi o wytrzymałość moich miękkich przyponów. Szukam czegoś naprawdę mocnego. Do rąk wpada mi 45 lb materiał, z którego wykonuje kolejne pułapki. Rezygnuję też z łamańca z flurocarbonem. Ostatnią istotną zmianę, którą wprowadzam, to pływaki, których zadaniem jest unoszenie żyłki ponad ewentualnymi zaczepami. Tak, teraz będzie dobrze. To w końcu nowa woda, więc nowe wyzwanie, któremu muszę sprostać.

Pamiętam, że zrobiło mi się tak jakoś lepiej, pomimo że mijały kolejne godziny karpiowego urlopu. Wywózka i czekamy. Tym razem branie następuje w dzień. Schematycznie wykonuję te same czynności, napływając na karpia. Zaczyna się walka. Skręcam hamulec, by karp nie wjechał w tę samą zawadę, co wcześniej. Kiedy w końcu widzę go w podbieraku, dopada mnie euforia. Wszystko zadziałało. Jest mój. Może to nie byk, ale pierwszy wypracowany 15 kg golasek. Jest dobrze, o blanku już nie zjadę, ale robotę trzeba robić dalej. Jak się później okazuje, system się sprawdził i wyciągam rybę za rybą, tylko z wagą jakoś takoś… Z drugiej strony nie ma co wybrzydzać i po prostu trzeba przerzucić swoje, jak to mówi Rafał, kompan moich karpiowych zasiadek. Łowię mniejsze, ale za to piękne ryby. Mam już ich cały wachlarz, z przepięknym koi. Niestety, do końca zasiadki nie udaje się już złowić nic większego, ale i tak wyjazd zaliczam do udanych. Kolejna lekcja odrobiona. Wnioski wyciągnięte, a do tego zasmakowała mi jeszcze ta ichniejsza śląska kuchnia. Z pewnością tam wrócę, by wyrównać rachunki.

Autor: Robert Adamski

Więcej artykułów na temat łowienia karpi znajdziecie w czasopiśmie łówców karpi "Karp Max", które możecie kupić TU, oraz w całorocznej prenumeracie z prezentami - TU.

GALERIA

Jeżeli chcesz nas poinformować o ważnym wydarzeniu pisz: redakcja@karpmax.pl.

TAGI:#magnum carp lake, #łowisko karpiowe, #robert adamski, #karp max, #wędkarstwo karpiowe, #karpiowanie

ZOBACZ TAKŻE

NOWOŚĆ 2024 - PODBIERAK KARPIOWY Z ROZKŁADANYCH KOSZEM PROLOGIC EL ...

TARGI RYBOMANIA 2024 W MARCU W POZNANIU. MOŻECIE JUŻ KUPIĆ BILETY.

ZESTAW SYGNALIZATORÓW JRC RADAR XTX 3+1 SET

KOMENTARZE

Zaloguj się: FORMULARZ LOGOWANIA

Możesz komentować bez logowania.

ODPOWIADASZ NA:

max 1000 znaków (0)

max 60 znaków (0)

Wydawca portalu nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.
Komentarze zniesławiające lub mogące naruszać dobra osobiste osób trzecich grożą odpowiedzialnością karną i cywilną.

Chcesz być powiadamiany o nowych komentarzach w tej dyskusji?

Wszystko pięknie ale z tymi cenami za łowienie to poszaleli nie dość że karmisz im rybę to jeszcze tyle płacisz robią z was debili i tyle w temacie wyścig szczurów pozdro i wy jak takie Janki będziecie płacić spędź tydzień 2 tygodnie na pzw lub na jakieś gliniance za te 3000 tys zanęc i połowisz

14.11.2023 13:03 autor: ~DAWID

Bądź na bieżąco, nie przegap żadnej informacji.
Otrzymuj informację prosto na Twojego maila.

Akceptuję regulamin serwisu karpmax.pl