Po raz kolejny odwiedziliśmy Łowisko Pogalewo - gliniankę położoną w woj. Dolnośląskim niedaleko Brzegu Dolnego. Woda ta znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie pięknie wijącej się wśród lasów i grądów rzeki Odry, więc prócz amurów gigantów i karpi występujących w łowisku, możemy tu spotkać bażanty, bobry, czaple a na pewno cisze i spokój wśród zieleni otaczającej wodę.
.JPG)
.JPG)
Na zbiorniku, dookoła linii brzegowej i na środku na zatopionym wale, pojawiło się sporo grążeli co dodatkowo uatrakcyjnia wodę, postanowiliśmy to wykorzystać i zestawy powędrowały właśnie pod grążele i na przeciwległy brzeg pod zatopione krzaki.
Woda ta, choć pływa w niej sporo karpi i amurów, które co jakiś czas spławiają się, nie należy do łatwych, jest kapryśna i wymagająca, ale właśnie takie wody lubię najbardziej.
Sporo czasu poświęciłem na dokładne sprawdzenie dna echosondą i stukadełkiem, ponieważ na dnie na głębokości do ok 2,5 metra występuje moczarka i wywłócznik. Nie lubię łowić na dnie, o którym nic nie wiem, przypadkowe położenie zestawu gdziekolwiek mija się z celem, więc zawsze badam dokładnie dno, dla rozeznania i wybrania najlepszego według moich teorii miejsca.
Przejrzystość wody na Pogalewie pozwala na oglądanie pięknych rozległych podwodnych łąk co dodatkowo pobudza wyobraźnię. Są również czyste place i miejsca z miękkim i twardym dnem więc z wyborem odpowiedniej miejscówki nie było problemu. Koledzy z Teamu Łowisko Pogalewo łowili niedaleko nas, swoje zestawy położyli przy zalanych drzewach i pod przeciwległy brzeg co okazało się dobrym wyborem.
Do wody, w wybrane miejsca, powędrowało trochę pelletów, kulek i kukurydzy, podzieliliśmy miejscówki na "amurowe" i tam poszły słodkości i na "karpiowe" gdzie zanęcaliśmy typowymi śmierdzielami. Podglądając płytsze miejscówki kamerką podwodną widać było spory szum - na początku pojawiły się jak zawsze drobne rybki, mieliśmy nadzieje że zwabią te większe.
Czas w oczekiwaniu na pierwsze ryby, które według naszych teorii powinni pojawić się na matach w przeciągu doby, umilał nam Kamil nasz BIG COOK klubowy, serwując grillowe przysmaki...
Nasza teoria się sprawdziła, większe ryby weszły w zanętę, sielankę zakłócił piękny odjazd i pierwsza ryba wylądowała na mojej macie.
Hol na zarośniętym zbiorniku pełnym zalanych krzaków jest mega imponujący, ale nie należy do łatwych, kolejne dwa odjazdy u kolegów łowiących obok i u nas w nocy, gdzie ryba weszła w podwodne zawady, nauczył nas pokory do tej wody, tym razem karpie wygrały. Dalej były dyskusje na temat przynęt, "smakowanie kulek" wymiana doświadczeń to co w karpiowaniu najlepsze... planowaliśmy zmianę taktyki.
Następnego dnia nasze porażki zdeterminowały nas do działań, łowisko zostało donęcone kukurydzą i pelletami i na macie wylądował piękny pełnołuski z pod grążeli.
Woda obdarowała nas jeszcze jednym pięknym odjazdem, tym razem z przeciwległego brzegu, hol z powodu odległości był długi, walka zacięta ale udało się, karp 11,5kg, wielka radość.


Podsumowując, zasiadka w doborowym towarzystwie, gdzie stara kameralna glinianka obdarowała nas kilkoma holami pięknych ryb i nowymi doświadczeniami, już planujemy kolejną zasiadkę z zamiarem łowienia amurów , może tym razem ta trudna ale urokliwa woda okaże się dla nas bardziej łaskawa...
.