W związku z informacją o przejściu pierwszego etapu w eliminacji do Gulp Carp Army oczekiwałem z niecierpliwością na dostawę kulek do testu, w trakcie myśląc wspólnie z początkującym karpiarzem Sławkiem o wodzie, na której moglibyśmy przeprowadzić próby. Decyzja zapadła bardzo szybko, analizując informację od miejscowych wędkarzy wybraliśmy gliniankę poza miejscem zamieszkania. Starsi ludzie, oraz mieszkańcy tej okolicy doskonale znali historię zbiornika, z czego udało mi się wyciągnąć szereg bardzo istotnych dla mnie informacji. Szybkie ustalenia i o 02:00 jestem u Sławka zapakowany sprzętem karpiowym po brzegi. Dopakowuję więc kolegę i podążamy w kierunku zbiornika. Po kilku godzinach docieramy na miejsce. Po ostatnich niepowodzeniach pogodowych i opadach śniegu woda wita nas piękną, polską, jesienną aurą z przebijającymi się ciepłymi promieniami wschodzącego słońca.
Szybko rozstawiamy sprzęt i namiot na grząskim po roztopach podłożu. Bierzemy ponton i płyniemy ze stukadełkiem szukając odpowiedniego miejsca. Z racji padniętej echosondy przechodzę na tradycyjną metodę. Po ok. dwóch godzinach znajdujemy odpowiednie miejscówki oznaczając je markerami na różnych głębokościach. Szykujemy zestawy : na włos idą kulki Squid & Liver 20mm, oraz przygotowana przeze mnie na bazie pokruszonych kulek bardzo treściwa zanęta do nęcenia punktowego. Zestawy przygotowuję sam, pod bacznym okiem kolegi, który z dużym zainteresowaniem przygląda jak się je konstruuje. Kulki pachną świetnie, biorąc pod uwagę czas dostosowane są wręcz idealnie do warunków panujących w łowisku. Wrzucam kilka do wody i obserwuję co się z nimi stanie za kilka godzin.
W międzyczasie wywozimy pierwsze zestawy, dosypując miejscowo po 30 kulek. Z racji dużej głębokości kulki rozchodzą się na kilku metrach tworząc pas zanętowy. Wracamy do obozowiska po kilku godzinach. Obserwuję kulki wrzucone wcześniej do wody. Świetnie uwalniają aromaty i szybko pracują tworząc smugę w postaci chmury przenikającej przez wszystkie warstwy wody, a wiatr spycha falę w naszą stronę, dobry znak. Zmieniam delikatnie zestaw dokładając mały pop-up i bałwanek gotowy. W związku z tym iż w łowisku jest pewna warstwa mułu tak przygotowany przypon będzie prezentował się idealnie.
Wywożę ponownie prosząc Sławka o napięcie linki głównej i kładę zestawy we wcześniej przygotowanej miejscówce, ok. 110 m od brzegu. Wracam i zajmujemy się przygotowaniem czegoś do jedzenia. Konsumując obserwujemy wodę, na której w pewnej odległości od naszych markerów zaczynają spławiać się karpie, ale sygnalizatory nie dają nam jeszcze znać.
Po ok. trzech godzinach donęcam łowisko kobrą wstrzeliwując ok. 30 kulek w rożnych odległościach od wyznaczonych wcześniej miejsc. Zaczyna zapadać zmrok więc przygotowujemy się do nocy. Po kilku minutach rozlega się donośny odgłos sygnalizatora z miejscówki Sławka, niestety krótkie przytrzymanie na kiju i spinka. Szykujemy kolejny zestaw i go wywozimy ( zmieniam przypon na inny). Po ok. 40 minutach następuje branie na moim zestawie i ostro jedzie. Wyrywam się szybko z namiotu i delikatnie przytrzymuję szpulę, dokręcając z umiarem hamulec. Kij wygina się przepięknie, proszę Sławka o podbierak, ale sam chce go podebrać, więc go instruuję co i jak. Woda jest czysta więc doskonale widać zbliżającego się z oddali cyprinusa, który zatacza rundki honorowe. Gdy już mam go przy powierzchni daję sygnał do podebrania i na macie przed 18:00 ląduje piękny lustrzeń, szybkie nocne zdjęcie i wkładam go do worka karpiowego czekając na poranną sesję.
Długo nie czekając przygotowuję następny zestaw i wywożąc go w miejsce wcześniejszego brania, rzucając ok. 10 kulek Gulpa na zestaw. Wracam i myślę ile może ważyć mój okaz? Bo w worku prezentuje się znakomicie, ale to zostawiam na jutrzejszy dzień. Robi się chłodno odpalamy piecyk i podgrzewamy wnętrze namiotu (teraz jest przyjemnie) i wymieniamy spostrzeżeniami odnośnie wcześniejszego odjazdu. Ok godziny 00:30 z zewnątrz dobiega dźwięk Sławka dzwonka, wybiegam zdecydowanym krokiem i zacinam jego lewy zestaw i jest. Przekazuję kij koledze, aby delektował się holem, radzi sobie znakomicie, biorę podbierak i udzielam mu kilku małych wskazówek… na macie ląduje drugi piękny okaz – złocisty sazan. Odhaczamy go i wędruje do worka karpiowego czekając na poranek.
Wywozimy ponownie zestaw stosując podobną metodę jak wcześniej, czyli ok. 10 kulek na zestaw plus 2 kulki na włos. Zapada grobowa cisza, a my sprawdzamy sprzęt przygotowując się do spania. Niestety cyprinusy nie dały nam pospać, bo ok. godziny 04:20 Sławek zacina kolejnego cyprinusa, który wpływa w zawady, plącząc przy tym drugi zestaw. Bierzemy ponton i płyniemy, niestety wypina się, ale odzyskujemy splątany, chodź zerwany zestaw. Zmieniamy taktykę i lokalizujemy zawadę tak aby nie było już takich niespodzianek.
Montuję na szybko kolejny zestaw koledze, zakładam dwie kulki na włos i wypływam położyć go w odpowiednie miejsce ok. 90 m od brzegu, bo tak wywoziliśmy zestawy, w przeciwnym kierunku do moich. I tak w sumie do rana na naszej macie pojawia się jeszcze kilka mniejszych cyprinusów (4) w przedziale od 5 do 8 kg. Adrenalina nie pozwala nam zasnąć, a kolega wciąż podkreśla skuteczność kulek, które otrzymałem na test mówiąc abym mu takie załatwił. Budzimy się rano i przygotowujemy śniadanko. Przynęty pozostają w wodzie nie mamy zamiaru ich ruszać. Po śniadaniu postanowiliśmy zrobić foty i zważyć nasze cyprinusy. To co zobaczyliśmy rano wyciągając miśki z worka przerosły moje jak i Sławka oczekiwania, coś pięknego. Moja życiówka jak się okazało po ważeniu – 18,3 kg i Sławka 16 kg. Czas zasiadki dobiegł końca nie mniej w ciągu 2 dni przysporzył nam pięknych wrażeń i satysfakcji z testu kulek a miśki popłynęły w swoje głębiny.
Reasumując: Możliwość sprawdzenia kulek Gulp Carp Barkleya dała mi ogromną satysfakcję, ich aromatyczny zapach, świeżość, miękkość to zalety, oraz szybko pracujące jak na tę porę roku aromaty wabiące nasze karpie. Sądząc po skuteczności i efektach to selektywna przynęta, a wszystko zawarte w kulce squid & liver. Jakość kulek Barkleya poznawałem przez cały sezon łowiąc na kulki fresh fruit, które również przyniosły mi piękne efekty w postaci dużych okazów, lecz nie takich jak ten z tej zasiadki. Sądzę, iż ta kulka sprawdzi się znakomicie wczesną wiosną.