SKANDAL NAD ZALEWEM W WILCZEJ WOLI. NIE MA JUŻ RYB!

Sprawę nagłośnił rzeszowski oddział Telewizji Polskiej. W materiale, który można zobaczyć TU, reporterzy przedstawiają obraz jaki zastali nad tym 160 hektarowym zbiornikiem, po opuszczeniu wody. Poziom obniżono aby zrobić pierwszy od ponad 20 lat przegląd techniczny zapory. Zarząd Melioracji informował o planowanych działaniach tutejszy Okręg PZW. Oba podmioty nic nie zrobiły by zapewnić bezpieczeństwo ryb, a teraz przerzucają winę na siebie. Wędkarze zapowiadają, że sprawy tak nie zostawią i znajdzie swój finał w sądzie. Szczerze im kibicujemy i jednocześnie odsyłamy do innych stron o tematyce wędkarskiej, gdzie możecie więcej dowiedzieć się o tej bulwersującej sprawie. Więcej na: wmh.pl i www.fishing.org.pl.

Nasz komentarz:

Biedni ci nasi działacze PZW, tyle się nasłuchali, że w naszych wodach nie ma ryb, że w końcu uwierzyli. No i mieli rację, spuszczono wodę i ryb faktycznie nie było. A to, że część z nich najpierw udusiła się, a potem została rozkradziona przez jakiś pseudo głodnych, to już szczegół. Szczegółem jest też, że część ryb spłynęła do rzeki. Ale czekajcie, przecież ryba mogła wstrzymać oddech, zostać na miejscu, czekać aż woda ponownie zostanie wpuszczona, walczyć z kłusownikami, gryźć, pluć. Czy ryby mnie słyszą?!

Wędkarze pytają czy to marnotrawstwo czy głupota? To jedno i drugie. To mówiąc delikatnie jest skandal. Tu powinny polecieć głowy… do wody, a raczej prosto w błoto. A czyje głowy? A najpierw dyrektora tamtejszego RZGW, a potem dyrektora Podkarpackiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Nie chcę tu wyjść na obrońcę PZW (choć styl w jakim wypowiada się w materiale TVP pan z PZW pozostawia wiele do życzenia), ale w tym przypadku dzierżawca wody ma mało do powiedzenia, bo ryby nie są jego własnością. Każda ryba w naszym kraju (pomijając łowiska prywatne), która pływa w wodzie, należy do Skarbu Państwa. I to on za nie odpowiada. Czemu usilnie zaprzecza w materiale TVP przedstawiciel Zarządu Melioracji. Wina PZW jest tu taka, że wiedząc, że będzie spuszczana woda, nie podjął żadnych działań lokalnych by sprawnie przeprowadzić tak dużą operację. Bo przecież odpowiednim działaniem nie mogę nazwać wprowadzenie zakazu połowu ryb. Prawda jest taka, że gdyby komuś zależało to by problemu nie było.

Nie ma ryb, nie ma winowajcy, nic nie ma. Takie to polskie, takie bezmyślne. I jeszcze ci bezczelni złodzieje z widłami, podbierakami, wynoszący w reklamówkach ryby jakby byli na jakiś cholernych zakupach. Szkoda, że to nie Anglia i nie mecz, bo by na miły początek dnia dostali dożywotni zakaz wstępu nad wodę. 

Mam nadzieję, że rybie, tfu sprawie nie zostanie ukręcony łeb i ktoś w końcu odpowie za brak choćby najmniejszych przejawów myślenia. 

Jarosław Mroczek