W deszczu na 3K

 

Pierwsze brania nastąpiły dopiero późnym popołudniem i niestety wszystkie zakończyły się porażką. Dwa zejścia z haka i jeden zerwany zestaw zmusiły mnie do zmiany zestawów. Zmieniłem haki i zastosowałem przypony z wykorzystaniem plecionek w otulinie. Dało to efekt już nocą. Na haku zapina się karp w granicach 11kg. Nad ranem drugi mniejszy ok 7 kg i kolejny podobnej wagi. Amura brak.

 

 

 

  

 

      

W niedzielę kolejna ulewa i tak z przerwami aż do środy. Cały świąteczny dzień mija na pobycie w namiocie i czekaniu na branie. Po południu następuje opad swingera. Staram się zaciąć jak najszybciej i na końcu jest ryba. Karp ok 13kg, bo na tyle ocenialiśmy go ze Sławkiem z KKK. Karp  spina się jednak przed samym podbierakiem. Obserwuję wodę i widzę, że pod wieczór miejscówka robi się „martwa”. Postanawiam dać spokój z donęcaniem i zmieniam kierunek. Tym razem w zatokę po lewej stronie. Tutaj jednak zmieniam aromat. Kruszę kule King Krab FP oraz Squid. Ten sam sposób – na mączkę, z której tworzę pastę. Zanęcam miejscówkę i czekam na branie. Następuje delikatny opad swingera a następnie podciąganie, które zacinam. Ryba początkowo kieruje się w trzciny, a to mnie martwi. Odbija jednak na otwartą wodę i ciągnie zestaw bez wyraźnych szarpnięć. Hol jest mocny, ale w miarę płynny. Ryba zawraca i powoli daję się podciągać w stronę brzegu. Podebranie i na macie mam już większą sztukę. Ważę ją a odczytana waga ryby wskazuje troszkę ponad 16kg. To jak na razie największa ryba zasiadki. Ranę po haku zaprawiam preparatem do odkażania ran, fotka i ryba wraca do wody. Okaz skusił się na kulkę 18mm o aromacie Halibuta FP.      

 

 

        

 

 

Po tej rybie ponownie zmieniam kierunek w stare, pierwsze miejsce, na którym łowię do samego końca. Donęcam łowisko ponownie takim samym zestawem zanęty z Halibuta oraz Squida a dodatkowo wrzucam kilka garści pelletu o smaku Halibuta. W łowisko wchodzą sztuki w granicach 8 – 12kg. Brania następują w prawie regularnych odstępach czasu. W sumie z całej zasiadki mam wyjętych 17 karpi w tym największą sztukę ponad 19kg. To po wcześniejszym okazie jest moja największa ryba, jaką złowiłem na 3K. Ryba przywędrowała w zanęcone miejsce dopiero we wtorek. Branie bardzo anemiczne i długie jak na tak dużego karpia jednak to, co ryba wyprawiała po braniu było, co najmniej mocna potyczką. Po zacięciu karp odbił z zatoki na otwartą wodę i skierował się w stronę trzcin. Czułem, że będzie grubo i starałem się często luzować hol. Opłacało się. 

 

 

                

 

 

Po kilku odjazdach spod podbieraka wreszcie udało się podebrać rybę. Jej długość nie była imponująca, ale wysokość i nabity brzuch wskazywały na to, że jest ciężka. Po zważeniu jak wspomniałem mam okaz zasiadki. W tym miejscu należy powiedzieć, że karpie ze żwirowni 3K to prawdziwe torpedy, które walczą ostro do samego końca. Mało które łowisko może poszczycić się tak dobrą kondycją ryb i ich walecznością. Kolegom z SKK oraz z KKK dziękuję za towarzystwo a mojej żonie Wioli za pomoc na zasiadce.