Wraz z Wujasem wybrałem się po długiej przerwie nad wodę, jak już wcześniej pisałem obowiązki, kursy, egzaminy, szkolenia, trenningi nie ułatwiały karpiowych wypraw, ale jest czas wolne okienko w kalendarzu, odrazu z dnia na dzień wyruszamy na zasiadkę gotuję 2 kg kukurydzy szybkie moczenie troche gotowania i gotowe pare godzin przy karpiowych garach. Wyjazd o godzinie 4:00. Zawitaliśmy nad moją jedną z moich ulubionych wód, więc czuję siłe do dalszej walki po przerwie z mieszkańcami tego zbiornika. Wędki wywiezione o godzinie 5:40 i zaczynamy zasiadkę. 



Lewy zestaw wywoże w swoje ulubione miejsce 100 po 100. Jedna z moich ulubionych miejsc lekko zwisające gałęzie nad tafle wody, koło korzenia gdzie twarda jak kamień pólka na głębokości 1 m pod brzegiem spada do 1,50 m i zaczyna się prawdziwy kisiel duży muł nie śmierdzący pełen naturalnego porzywienia, ochotka aż przykleja się do stukadła, tam właśnie wyżej nad mułem na twradej półce umieszczem swój zestaw na 3 ziarna kukurydzy podczepiam czerwony kawałek pianki oblepiam ciężarek pastą peletową z konopiami i wzbogaconą boosterem KrllBerry . Na zestaw idzie 2 garście kukurydzy na "łeb" i pozostaje czekać do odjazdu.Prawa wędka na kulke 14 mm Neutralną ląduję w głebszej części zbiornika.




Do godziny 13:00 Nic się nie dzieje przyznaje byłem lekko zdziwiony, przecierz wszystko zrobiłem poprawnie a pogoda nie jest taka zła, no nic pozostaje to powtórzyć przewieść zestawy, nie rezygnuje z miejsc to samo powtarzam drugi raz. 
Już o 13:40 ma pierwsze branie z mojego magicznego miejsca. Odszedłem troche dalej od wędek a nagle odjazd dobiegam do kija ryba wybrała już dobre 15 - 20 m i tak za dużo jej pozwoliłem zacinam siedzi żyłka trze po korzeniach aż czuje jak kij podskakuje i zyłka ślizga się ale pewny swojego zestawu wyprowadzam swoją rybę na mały otwarty wolny teren bez zaczepów i zaczyna się prawdziwa walka ryba nadal zdala od brzegu gdy wyszła na powierzchnie zobaczyłem wielkiego amura, na tym zbiorniku takiego jeszcze nie złapałem i wyszło na to ze jeszcze nie złapie po 10 min ostrych odjazdów amura jego twardy pysk robi swoje i pod brzegiem hak Long Shank Nailer nie dał rady i wyskakuje z jego pyska. Szkoda piękny amur. Czyżby pierwsza taka dwucyfrówka na tym zbiorniku którą zobaczyłem? Na pewno, jeszcze się z nim spotkam zmieniam zestaw troche rozczarowany, taka ryba, no ale przecierz nie pierwsza nie ostatnia ta sama taktyka ta sama miescówka atakuje dalej.Hak po walce ostry jak żyleta, nie stępiony ostra kosa, twardy pysk, źle ulokowany haczyk i wystaczy do starcenia ryby. 





Niespełna 30 min od wywózki i jedno piśnięcie sygnalizatora i odjazd amury nie certolą się w tańcu nie ma paro centymetrowych podciągnięć czy opadów, to jest siła ! Zaraz po zacięciu idzie łatwiej niż wczesniej po chwili na macie ląduje niewielki amurek około 5 kg. Szybkie zdjęcie i amur wraca do domu.


Do końca nic się nie dzieje 2 brania na lewej a, z mojej prawej i na Wujasa kijach "Diabeł mówił dobranoc" kolejny raz moje miejsce się spisało, dobrze ulokowany zestaw z pewnymi przysmakami robiło robotę! Lubię jednodniowe wypady nad wodę gdyż nie jest to wywiezienie i czekanie czasem przez kilka dni na branie, na tym to polega szukanie karpi, amurów poznawanie żerowisk gdzie szybko mozna spodziewać się efektów ! Polecam wszystkim takie zasiadki, bardzo dobry trenning przed zawodami lub sprawdzenie naszych karpiowych umiejetności. Dwa lata w wolnych chwilach tak łapie i wiadomo zdaża się wrócić o kiju ale jak już są efekty to cieszą podwójnie z wypracowanej ryby.

Pozdrawiam Robert Bauer i widzimy się nad wodą ;)  C&R !