Letni wietrzyk w namiot dmucha, a nad kulką pływa…
Lato to pora roku, którą przeważnie wyłączam z mojego kalendarza pod względem zasiadek karpiowych. Jest to czas dla rodziny. Praca też nie odpuszcza. Jednakże, jeżeli trafi się tzw. okazja, której nie wypada odrzucić, trzeba ją wykorzystać.
Szybkie pytanie - szybka odpowiedź, słyszę od kolegi, któremu wykruszył się kompan.
Nadarza się możliwość wyjazdu na łowisko Gosławice, więc nie wypada odmówić.
Pogoda? Ciężko ją nazwać typowym latem, jakie pamiętam z dzieciństwa. Kilka dni upałów, kilka dni ochłodzenia, do tego sporo obfitych opadów. Ulewy dotleniają wodę, ale czy wystarczająco, żeby pobudzić cyprinusy do żerowania? To jest pytanie, które zadawałem sobie przed wyjazdem
Nie kombinowałem z taktyką. Oczywiście, miejsce trzeba wytypować, ale jeżeli chodzi o nęcenie, to postawiłem na dwóch zestawach kule Kill Krill, Devill Krill oraz Gigantica. Taki pakiet nie zawodził mnie do tej pory, więc po cichu liczyłem na współpracę i tym razem. Żeby wszystko ładnie pracowało i znęciło ryby, zalewam kulki boosterami.
Temperatura wody ponad 26°C. Na echosondzie widać rybę stojącą w toni. Nie pozostaje nic innego, jak przygotować przypony z kulkami pop up Kill Krill i Gigantica oraz jeden bałwanek.
Kulka podniesiona nad dnem, z którego wyłaniają się smugi boosterowych aromatów, zawsze zaciekawi przepływającą rybę. Nawet, kiedy ryba nie żeruje, zerknie na cudo, unoszące się apetycznie w toni.
Na jeden zestaw dosypałem pelletu Red Halibut. Ten śmierdziel sprawdzał mi się głównie w chłodniejsze, jesienne dni, ale chcąc zwabić rybostan łowiska w swój rejon, postanowiłem zastosować towar, który szybko pracuje i tworzy podwodną, wolno przemieszczającą się, chmurę zanętową.
Na efekty nie musiałem długo czekać. Po pierwszej dobie zaczęły się pierwsze brania. Nie było ich dużo, ale w każdą dobę kilka sztuk przymierzało się do maty.
W ostatnią dobę trafiły się rodzynki. Na podniesioną giganticę skusił się bardzo waleczny, długi karpiszon o wadze 17kg.
Z tego miejsca miałem najwięcej regularnych brań ryb w przedziale 12-15kg.
W ostatnią noc zmieniła się pogoda. Zapowiadał to już wieczór.
W nocy doławiam kilka mniejszych ryb. Na godzinę przed wyjazdem delikatne branie. Ryba jakby nie mogła się zdecydować. Na zestawie dwie tonące kulki KillKrill. Drgania szczytówki nie dawały mi wyboru, trzeba działać.
W oddali słychać nadchodzącą burzę. W taką pogodę pływanie po dużym akwenie nie było najlepszym pomysłem.
Ryba była chyba tego samego zdania i szybko dała się podebrać.
Okazało się, to mój dobry znajomy, łowiony co roku. Najważniejsze, że ma się dobrze i buduje masę. Tym razem niewiele mu brakowało do 19kg.
Jak to bardzo często bywa, skończyłem pakowanie na mokro. Złowienie kilkunastu walecznych ryb zrekompensowało mi trudy podczas pobytu na łowisku. Jeżeli cyprinusy nadal będą tak współpracowały, jestem gotów na takie niedogodności podczas każdego wyjazdu J
Z karpiowymi pozdrowieniami
Przemysław Badyniak