Dość długo zastanawiałem się, czy warto odwiedzić tę wodę. Kiedyś nie było czasu, potem zmiany na łowisku nie do końca przypadły mi do gustu. Jednak za namową kolegi z teamu zebrałem się w sobie i odwiedziłem jedno z najbardziej zasobnych w dużą rybę łowisk komercyjnych w Polsce, czyli Gosławice. Dziesiątki telefonów i maili, mnóstwo różnych opinii utwierdziły mnie w przekonaniu, że co wędkarz to inna opinia. Postanowiłem zaufać jednak Przemkowi i przygotować się na „grubo”. Duże kule przynętowe i zanętowe, duże pellety oraz orzech tygrysi. Wszystko to w dużych ilościach. Zobaczymy. Zdaję sobie sprawę, że frycowe trzeba płacić. Najważniejsze to nie zjechać o przysłowiowym kiju.
Po przyjeździe moim oczom ukazał się ogrom wody. Jak na łowisko komercyjne prawie 40 ha wody to sporo.
Stanowisko przygotowane wzorowo. Mnóstwo miejsca na namiot i sprzęt. Dodatkowo przy każdym stanowisku zatoczka na kampery lub przyczepę kempingową. Ja ją wykorzystałem na postawienie samochodu (tu ukłon w stronę opiekunów łowiska – dzięki wielkie). Dzięki temu nie musiałem wszystkiego wypakowywać. Pozostało rozłożyć obozowisko, odnaleźć odpowiednie miejscówki i liczyć na dobre żerowanie ryb.
Na włosie zawisły sprawdzone już przez kolegów przynęty. Kill Krill w wersji 2x21 mm oraz Criticals 21 mm, a na trzecim kiju Criticals Gigantika również w tym samym rozmiarze. Zanęty również dopalone tymi samymi aromatami. Po wywózce pozostało już tylko położyć się spać (dzień zleciał błyskawicznie).
Rano pobudka o wschodzie słońca, aby po pierwsze przy wschodzie słońca i porannej kawie pooglądać wspaniale spławiające się ryby, a po drugie odbyć sesję zdjęciową z dwoma amatorami Kill Krilla.
Piękne ryby, piękny początek. Frycowe mnie ominęło. Każda kolejna rybka to kolejny uśmiech na mojej twarzy, ale o tym w następnym odcinku.
Z karpiowym pozdrowieniem
Tadeusz Kwiatkowski
Carp-World Team