W połowie sierpnia, jak co roku, wybrałem się na łowisko Expert- Karp w Nekielce. W odróżnieniu od poprzednich zasiadek, gdy panowały upały, teraz pogoda miała być bardziej sprzyjająca – temperatura powietrza w okolicach 20 stopni, silny wiatr i zachmurzone niebo. Przygotowania zacząłem bardzo wcześnie. Gromadzenie sprzętu, zanęt zajęło sporo czasu. Aby niczego nie zapomnieć, przygotowałem sobie listę ze wszystkimi niezbędnymi rzeczami i przed każdą wyprawą mam pewność, że nic nie umknęło mojej uwadze. Po około czterech godzinach jazdy dotarłem na łowisko i od razu zabrałem się za rozstawienie obozowiska.
Następnie przystąpiłem do najważniejszej czynności czyli sondowania łowiska i postawienia markerów. Pierwsza miejscówka to dołek, w którym głębokość sięgała 2,3 m- tu zdecydowałem się wywieźć 2 zestawy. Drugie miejsce to plac twardego dna na głębokości 1,8 m w odległości 100 metrów od brzegu.
Potem przyszedł czas na przygotowanie zanęt i uzbrojenie wędek. Taktykę nęcenia miałem już ułożoną w głowie od dawna. Na zestaw sypałem dwie łyżki grubego pelletu halibutowego i ok. 30 kulek 18-21 mm. Wszystko polewałem olejem rybnym oraz boosterem .
Jako przynęt używałem dwóch smaków Kill Krill oraz KrillBerry .
Po wywózce mogłem usiąść wygodnie w foteliku i odpocząć. Relaks nie trwał zbyt długo, ponieważ po godzinie nastąpił potężny odjazd na wędce z krylem. Ryba bardzo szybko uciekała w kierunku środka zbiornika, więc zdecydowałem się popłynąć za nią pontonem. Po napłynięciu na rybę nastąpiła seria długich odjazdów. Dopiero po półgodzinnej walce udaje się podebrać pięknego karpia. Rybę oceniałem na 17-18 kg, tymczasem waga pokazała 19.5 kg! Taka ryba i to w pierwszy dzień zasiadki!
Po szybkiej sesji zdjęciowej wywiozłem zestaw w to samo miejsce i zmęczony walką poszedłem spać. Około północy drugie branie na tą samą wędkę, niestety ryba owija żyłkę wokół markera i się spina. Gdy odkładałem wędkę na poda, jest pierwszy odjazd na Berrego. Po krótkim holu żyłka przeciera się powyżej przyponu strzałowego. Po tych trzech braniach następuje przerwa, która trwa aż do poniedziałku. Gdy większość karpiarzy opuściła łowisko mam bardzo delikatne branie na Kill Krilla. Myślałem, że to płoć lub lin, ale po zacięciu czuję duży opór. Moim przeciwnikiem okazał się silny karp o wadze 14,2 kg.
Dokładnie 24 godziny po tej czternastce znowu branie na Kryla. Kolejny emocjonujący hol z pontonu i trzeci karp zasiadki ląduje na macie. Cała aktywność karpi ma miejsce po południu, a nie jak w latach poprzednich latach, gdy większość ryb złowiłem w nocy lub nad ranem. Całą środę i czwartek na łowisku panowała cisza-żadnych oznak żerowania, brak spławów oraz dźwięków sygnalizatorów. Okres bezrybia przerywa mały 8,5 kg karpik, który również zasmakował w Kill Krillu. Do końca zasiadki pozostała nieco ponad doba i wciąż miałem nadzieję na wzmożenie żerowania miśków. 10 minut po ostatniej wywózce miałem pusty odjazd a następnie branie na pojedynczego pływaka KrillBerry 18mm. Niestety hol kończy się moją porażką. Do końca nic już się nie wydarzyło i po spakowaniu wyruszyłem w drogę powrotną do domu
Podsumowując miałem siedem brań – pięć na Kill Krilla i dwa na KrillBerry, wyholowałem 4 karpie. Jadąc kolejny raz na Nekielkę liczyłem się z tym, że moja taktyka nęcenia na grubo może zmniejszyć ilość brań ryb do 10 kg, ale da mi szansę dobrać się do większych okazów. Jak już wspomniałem, podczas poprzednich zasiadek większość odjazdów miała miejsce w nocy lub wczesnym rankiem, a teraz był tylko jeden nocny odjazd. Pogoda była iście karpiowa , jednak nie przełożyło się to na wzmożone żerowanie cyprinusów. Wszystkie informacje i wskazówki z lat poprzednich nie pomogły w złowieniu większej ilości karpi. Doświadczyłem tego jak trudnym i chimerycznym jest łowisko w Nekielce. W przyszłym roku ponownie zarzucę swoje kije nad tym pięknym łowiskiem z nadzieją na przechytrzenie karpia z dwójką z przodu.
Na koniec jedna ciekawostka. Największa ryba tej zasiadki okazała się tą samą, którą złowiłem 4 lata temu, podczas mojej pierwszej zasiadki na tym łowisku. Teraz ważyła 19,5 kg, a wtedy 15,7 kg. Nie będę miał nic przeciwko jeśli za cztery lata ponownie zagości na mojej macie :)
Tomasz Golonka
Carp-World Team