Pogoda zimą, jak zauważyłem, również ma bardzo duży wpływ na żerowanie karpi. I nie chodzi tu o same temperatury, ale również o ciśnienie, kierunek wiatru, jak i samą stabilność pogody.
W dniu, w którym zamierzałem pojechać na zasiadkę, zastanawiałem się nad wyborem wody. W myślach analizowałem wszystkie za i przeciw, którą wodę wybrać. W końcu wybrałem głęboką gliniankę, na której łowiłem kilka razy tej zimy. Po przyjeździe nad wodę, oczom nie wierzę, moja miejscówka jest zajęta i to przez karpiarza. Zamieniając z nim kilka zdań, dowiaduję się, że również zostaje na nockę. Szybko przetransportowałem się na przeciwny brzeg, zajmując drugą połowę glinianki. Wykorzystując znajomość podwodnych głębi, zestawy wywożę łódką zdalnie sterowaną, na głębokość około 5 metrów. Na obydwa zestawy zakładam kulki Devill Krill, nowość Nikla na 2014 rok. Kulki te przede wszystkim doskonale pracują w zimnej wodzie, znakomicie wpływając na procesy wabienia ryb.
Po godzinie 2, mam odjazd na prawym kiju. Rozmawiając w tym czasie z karpiarzem, który łowił po drugiej stronie, uszom nie wierzę… jest branie, i to jakie. Sygnalizator wył na maxa. Szybka reakcja, pędzę do kija, podnoszę do góry wędzisko i czuję siłę zimowego karpia. Myślę, dawno nie miałem takiego strzału, a co dopiero zimą. Hol trwa długo, karp jest bardzo silny, nie czuję różnicy w holu, mimo niskiej temperatury wody. W końcu udaje się podebrać pięknego, zimowego karpia. Adrenalina, radość, gratulacje od Krzyśka, pozytywnie wpływają na chęć dalszego działania. Pomimo zimna, którego nawet nie czułem. Wyholowany karp, jak na typowego lustrzenia, jest pięknie ubarwiony, zdrowy, bez jakichkolwiek ubytków.
Ryby o tej porze roku są bardzo grubo pokryte warstwą śluzu, który w połączeniu z zimną wodą tworzy białawy kolor. Trzeba uważać przy robieniu zdjęć, żeby nie upuścić ryby - karpie są wówczas bardzo śliskie.
Ponownie szykując zestaw stosuję tę samą, zimową technikę z Devil Krillem na czele. Wywożąc zestaw modelem, staram się trafić w to samo miejsce. Po północy, bez żadnego ostrzeżenia, budzi mnie kolejna dawka decybeli mojego sygnalizatora, słyszę kolejny odjazd. Wyrwany ze snu biegnąc do brania, nieoczekiwanie ląduję w wodzie. Staram się szybko pozbierać, szamocząc się skąpany w zimnej wodzie. Karp w tym czasie ciągle rozkręcał szpulę. W końcu zaczynam hol, już w pełni wybudzony. Po kilku minutach karp zbliża się w okolice podwodnych korzeni, świadomie trzymam go niemal na sztywno. Po chwili, mimo ryzyka utraty karpia, udaje się odciągnąć rybę z trudnego do holu miejsca. Karp jest bardzo silny, a na pewno silniejszy od poprzedniego, daje wiele radości z zimowego holowania. Po jeszcze kilku minutach walki, wprowadzam pięknego lustrzenia w podbierak. Zobaczywszy karpia w całej okazałości już wiem dlaczego był tak silny. Wyholowany karp to przepiękny długi samiec z wielką głową i płetwą ogonową o lekko żółtawym kolorze.
Radość niesamowita, podczas jednej zimowej nocy udało się przechytrzyć dwa piękne dzikusy. Czasami w pełni sezonu ciężko o takie brania i ryby. A tu proszę, woda niespełna trzy stopnie nie robi na karpiach żadnego wrażenia, żerują na całego. Myślę, że to nie przypadek, sprawdziła się dobrze wybrana woda i miejsce, sposób podania przynęty.