Wakacje… Okres w którym młodzież odpoczywa od szkoły w różne sposoby. Niektórzy wyjeżdżają do innych krajów, do rodzin.. Są również osoby, których pasją jest karpiowanie i to ja jestem jedną z tych osób! Spędzanie swojego wolnego czasu na wodą nie można porównać do niczego innego. Integracja ze znajomymi, brania, hole.. Coś pięknego!
Planowaliśmy tę zasiadkę praktycznie od miesiąca. Łowisko znajduje się niedaleko naszego miejsca zamieszkania. Przygotowania do zasiadek są jednym z tych najlepszych momentów. Sprawdzanie czy czegoś nam nie brakuje, sortowanie wszystkich akcesoriów spowodowane niedoczekaniem na zasiadkę… Aż w końcu nastał ten dzień pakowania się do samochodu i wyjazdu na tygodniową zasiadkę ze znajomymi! Po przyjechaniu na stanowisko i wypakowując swoje klamoty z samochodu dojechał znajomy, z którym przesiedzieliśmy pierwszą nockę sami.
Moje zestawy wyglądały następująco:
Pierwszy zestaw składał się z metrowego odcinka leadcor’a, bezpiecznego klipsa na którym był dopięty ciężarek 80gram Mikado.
Natomiast drugi zestaw składał się z ok 70 centymetrowego odcinka leadcor’a, ciężarek przelotowy 64gram Fox’a.
Przypony były takie same, różniły się tylko długością. Składały się one z plecionki Sufix’a, klasycznych haczyków Mikado rozmiar 4 oraz pozycjonerów haczyka z Anacondy.
Na oby dwóch przyponach znajdowały się kuleczki własnej produkcji o zapachu ananasa oraz rozmiarze 18mm. Wyglądały następująco:
Nęciliśmy kulkami „garażowej produkcji” na własnym mix’sie i flavourze z Solara o zapachu Ananasa, kulki były w rozmiarze 18mm. Nęcone było tylko z rury wyrzutowej tzw. Cobry, ogólnie przez całą zasiadkę wrzuciliśmy do wody aż 6kg kulek. Oczywiście nie wleciało wszystko za pierwszym razem, tylko po każdej rybie było donęcone łowisko, by utrzymać rybę.
Po rozstawieniu całego obozowiska i po wrzuceniu wędek przyszedł czas na rozpoczęcie tygodniowej integracji. Godzina 23:00 - pierwsze branie u znajomego, szybko wchodzimy w wodery i wychodzimy po rybę, ponieważ nie było opcji holowania ryby do brzegu gdyż łowisko jest płytkie.. po 10 minutach holu, w podbieraku ląduje karp o masie 10.5kg ( Niestety brak zdjęć z rybami od znajomych..). Kilka fotek i wraca do wody. Kolejny dzień był spokojny, bez brania.. Godzina 2:30 i jeeedzie na mojej lewej wędce. Po kilkunastu minutach holu, karp ląduje na macie.. Ta sztuka ważyła 12,7kg!
Szybka sesja, i „byczek” wraca do wody. Nie pospaliśmy za bardzo, ponieważ przed godziną 6:00 rano było kolejne branie, ponownie na mojej lewej wędce! W końcu „widzimy” się już na macie.. Ten natomiast ważył 13,1kg!
Rano dojechał kolejny znajomy, który również postanowił z nami posiedzieć tydzień. Upał w dzień, siedzieliśmy pod parasolem, graliśmy sobie w karty aż nagle jeeedzie, ponownie na moim lewym kiju! Tym razem bez woderów, tylko w spodenkach i klapkach :D, chwila holu i jest.. Pięknie ubarwiony karp o masie 9,5kg..
(Opssss, Palec :D )
Zdziwiliśmy się, że o godzinie 13:00, w ten największy upał wziąłł karp.. Oczywiście byliśmy zadowoleni z tego brania.
Kolejna noc nie była dla nas zbyt owocna, ponieważ były trzy brania.. Jeden karp wjechał w trzcinę i gdy podeszliśmy w woderach widzieliśmy tylko przypon wbity w trzcinę...
Około godziny 1:00 nastąpiło branie u mnie. Taki mały a dał popalić niesamowicie.. Karp o masie 9kg
Około godziny 6:00 było branie u znajomego, jednak zaraz po zacięciu ryby, była spinka..
W dzień był straszny upał.. Brak brań.
W nocy około godziny 2:00 Było piękne branie, ponownie na mojej lewej wędce! Po 20 minutach holu na macie ląduje karp o masie 14,2kg!!
Ta ryba okazała się moim rekordem życiowym nie pierwszym na tej zasiadce. Zadowolony wskakuje do łóżka i o godzinie 5:30 nastąpiło branie u znajomego. Piękny karp o masie 10.5kg! Szybka sesja i do wody..
Wieczorem przyjechało kilku znajomych w odwiedziny, a o godzinie 19:30 nastąpiło branie u mnie! Piękne, delikatne podciągnięcie hangera do kija i powolne wysnuwanie żyłki ze szpuli kołowrotka.. Był taki straszny upał w dzień, że postanowiłem wejść po rybę bez woderów.. Długi, piękny karp walczył do samego końca, pokazał co potrafi jednak po kilkunastu minutach holu praktycznie sam wpłynął w podbierak. Wychodzimy z nim na matę i już wiedziałem, że to moja kolejna życiówka na tej zasiadce!!! Waga pokazała 15kg, po odjęciu worka, wychodziło na to, że karp waży 14,700kg!!!!
Kilkanaście osób robi zdjęcia, aż tu nagle jeden ze znajomych łapie za wiadro iii..
Sesja zakończona, karp w dobrej kondycji wrócił do wody, a ja zadowolony wyszedłem z wody i krzyknąłem: W KOŃCU!!
Kolejna doba przyniosła tylko jedno branie u znajomego, gdzie został wyjęty karp o masie 11,5kg..
Ostatnie 2 doby niestety były spokojnie przespane…
Jak na dość długą zasiadkę, efekty były naprawdę imponujące ,a ja pobiłem 3 RAZY SWÓJ REKORD ŻYCIOWY! Jeszcze większą satysfakcją do mnie było to, że wszystkie ryby zostały złowione na MOJE KULECZKI! Zasiadka tygodniowa na tej wodzie na pewno zostanie jeszcze powtórzona w następnym roku…
Pozdrawiam wszystkich którzy odwiedzili mój blog i życzę takich samych a nawet lepszych efektów! SIEMA!