Koniec kwietnia dwa tygodzie urlopu, dwa udziały w zawodach. 27 kwiecień ranne pakowanie auta i obieram kierunek Dębowa. Bardzo popularne zawody w Polsce, Majówka na Dębowej, stertuję w nich z synem Rafałem. Godz 16,30 oficjalne rozpoczęcie zawodów, losowanie, rozjazd na stanowiska i START!!!.
Jak wiadomo na zawodach wiele zależy od losowania. Wylosowane stanowisko bardzo fajne, nie mniej jednak w części zbiornika gdzie przez wiele ostatnich majówek było słabo z rybami. Nie ma co jednak narzekać, tylko trzeba działać. Krótkie wypłynięcie, postawienie markerów i.... łowimy z rzutu. Łowienie z rzutu w ostatnich latach w Polsce zeszło na dalszy plan. Wielu swoje przygody karpiowe rozpoczyna od kupna łódki zdalnosterowanej. Szkoda. łowienie z rzutu ma swój klimat, urok i adrenalinę. Jeżeli wody pozwalają bezpiecznie holować rybę, nie korzystam z środków pływających. Decyduję się wtedy właśnie na rzut. Po paru godzinach pierwszy odjazd. Branie, ryba zapięta, hol trwa, no niestety ryba pełnym pędem kieruje się w prawo, za cypel wcinających się w wodę trzcin. Brak możliwości wypłynięcia kończy się spięciem ryby za trzcinami. Szkoda, ale takie są uroki wędkarstwa, nie każdą rybę da rady położyć na macie. Tak jak przez poprzednie edycje Majówek i tym razem brzeg okazuje się skąpy w ryby. Kolejnej nocy jednak udaje nam się wycholować maluszka. Ryba pod 4kg. Dla wielu to nic, nie mniej na zawodach każda ryba punktowana to + .
Dwa ziarenka kukurydzy +pływaczek brzoskwiniowy zrobiły swoje
Maluszek dał się podejść prawie spod samych nóg. Zestaw położony 0,5m. od pasu wcinających się trzcin w wodę 7m. od brzegu. Ze względu na bliskość łowienia, zestawy mogły lądować tam tylko w porze nocnej, cisza i spokój nocy mogły skusić karpie na tak bliskie podpłynięcie do brzegu. Niestety podczas kolejnych nocy naszymi zestawami w tym miejscu zainteresowały się leszcze. Następowały regularne brania, ale na hakach meldowały się właśnie leszcze. Przeciwległy brzeg łowi. Coraz więcej, i coraz większych ryb, na naszym brzegu też parę rybek się zameldowało. Trochę załamka, u nas nic więcej, jak również żadnych oznak przebywania karpia, żadnych spławów. Jednak nie poddajemy się. Dumbells + Wafters The Krill obklejam pastą The Krill i zestaw ląduje ponad 100 m. od Brzegu. Parę maksymalnych rzutów spombem z pokruszonymi kuleczkami, pellecikiem zalanymi Cloudy Krill Liquid+ Pure Krill Liquid i Jest!!!!!! Rano przed zakończeniem zawodów melduje nam się na macie piękny 10,750 kg karpik.
Rybka swoją wagą dała nam 2 miejsce w sektorze, a 7 w całych zawodach. Na 36 drużyn, w sektorze ;) jest dobrze. Uśmiech na twarzy, powrót do domu i za kilka dni wyjazd na kolejne zawody. Łowisko Rudy. Niestety dociera do mnie przykra wiadomość, mój team partner z przyczyn osobistych nie może ze mną wystartować. Krótki czas do zawodów nie owocuje znalezieniem zastępcy dla niego. Kontakt z organizatorami, i jest decyzja. Mogę wystartować i łowię na tych zawodach na 3 wędki. Zawody te to nie rywalizacja za wszelką cenę, tam najważniejsza jest sama obecność. Miting Karpiowy Karpiarze Martynce. Atmosfery takiej jak na tej imprezie nigdzie indziej nie zaznacie. Sam udział już jest zwycięstwem. 6 maj, środa pakowanko i kierunek Rudy. Wieczorna integracja, a czwartek rano start. Czego chcieć więcej, no fajnego karpika na macie. Pierwsza noc i ponad dyszka w worku karpiowym. Rano ważenie i jest 10,8 kg radości samemu wywalczonej.
Ograniczenie do 3 wędek, jak również brak konsultacji drużynowej działa na moją niekorzyść. Jak się okazuje pech mnie również nie opuszcza. W sektorze w którym lowię jest wyjęte tylko parę ryb, gdzie na przeciwległym brzegu karpie regularnie ląduję na matach karpiarzy. Połączenie dwóch maleńkich pływaczków zaowocowało skutecznym wyholowaniem tego pięknego ponad 10 kg. karpia. Godziny upływały, brań nie było. Samemu w drużynie, jednak nie samemu na stanowisku. Na znajomych po kiju zawsze można liczyć. Co chwila ktoś wpadał na małą bajerkę i nie tylko.
Cytrynówk ma duże szanse zostać KARPIOWYM PRODUKTEM ROKU!
Po prostu hit!
Czas płynie, ryb nie przybywa, spławów brak. Ostatnia noc zawodów przed nami. Ja się nie poddaję nigdy. Skoro jednego dało rady skusić na połączenie pływaków vor-tex + biała czekolada, musi się jeszcze któryś trafić. Wieczorną porą lądują w wodzie zestawy uzbrojone właśnie w połączenie tych dwóch smaków/aromatów. Nie trzeba długo czekać. Godzina 22,10 melduje się na mojej macie zdrowiutki 12,6kg
Poranne ważenie, sędziowie informuję że mój karp jest jedyną rybą dołowioną w nocy, czyli jest awans na 2 miejsce w sektorze! Drugie zawody w tym roku, dwa razy drugie miejsce w sektorze. Jest dobrze, wręcz bardzo dobrze.