Pracując jako kierowca, mam bardzo mało czasu, by połapać te wspaniałe stworzenia, dlatego przed ostatnim wyjazdem zapowiedziałem swojej dziewczynie o tym, ze jak wróce jadę nad wodę. Tak, jak obiecałem sobie i swojej dziewczynie spakowałem samochód ok 14 w sobotę i rura do sklepu po drobne zakupy i nad wode. Pogoda niestety nie dopisała. Padał czały czas deszcz. ok 15 zajechałem na zbiornik PZW, ktory znajduje sie ok 15 km od domu... Jest to Mała woda ok 8 hektarów, ale bardzo trudna... strasznie duzo drzew obalonych (przez kochane bobry;)), oraz dno bardzoooo nierowne. Nie byloby problemu, gdyby nie bylo zakazu poruszania sie jakimkolwiek sprzetem plywajacym;) Ok godz 16 bylem rozbity... z powodu deszczu pierwsze co rozlozylem namiot i klamoty dopiero potem wedki poszly do wody... Pierwszy zestaw wyrzucilem na ok 20 metrow od brzegu, bo widzialem juz nie raz tam ładne spławy karpii.... Na włos zalozylem kulke z serii mainline oraz dumbells pop-up rozwniez z mainline, ktorego dostalem na probe od brata Filipa... Drugi zestaw wyrzuclem na ok 50 metrow od brzegu, lecz po ok 2 godz stwierdzilem ze jednak moze jakbym mial blizej wyrzucone to szybciej cos zlapie... i tak przemyslalem i sciagnalem zestaw... rozkrecilem podbierak by miec dluga sztyce i dokrecilem tzw łopatke... i Tak mysle co by tu rybkom smakowalo... wrzucilem w jedno miejsce  ok 20-25 metrow od brzegu ok 30 szt peletu halibuta 22mm, ok 15-20 kulek z TB o smaku Truskawki.... MIX halibut&truskawka... ???????? Na włos poszedl dumbelss rowniez od brata na probe, oraz tutti fruti z serii meinline... dopiero po zaneceni zarzucilem zestaw do wody by wiedziec gdzie mniej wiecej zanecone jest miejsce.... ok godz 23 poszedlem spac, nic sie nie dzialo, bylem zrezygnowany powoli, lecz.... no wlasnie... ok godz 7 budzi mnie sygnal centralki PII... i koniec.. na łowisku jest pare bobrów i sporo kaczek i sobie mysle pewnie cos znich wpłynelo w zestaw, ale za ok 10 sekund znowu pii... wstaje patrze swinger jest na dole, branie do brzegu zacinam cos tam czuje... mały opor i patrze karp BOLEK... ;p ok 2 kg (moja życiówka bo najmniejszy karp jakikolwiek złowiłem...) szybko na mate i do wody. Chciałem ten moment miec na zdjeciu lecz  telefon rozładowany... mowi sie trudno... połozylem sie dalej spac... wstalem ok godziny 9 zrobilem sobie kawke otworzylem namiocik... podładowalem troche tel by sprawdzic co tam na facebook-u slychac... i akurat z bratem zaczalem pisac, bo akurat tez byl na rybach... chcialem sie pochwalic rekordem moim tym 2 kilowym lecz, na prawym wedzisku piekny odjazd dlugiiiieeee piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii wybiegam na bosaka bo to juz czasu niebylo by ubrac nuty ciach siedzi... Usmiech od ucha do ucha... hol trwal ok 15 minut i w podbieraku jest Misiek szybko na mate i do worka... dlaczego do worka?? dlatego ze wiedzialem ze karp ktorego zlowilem ma ponad 10 kg... a rekord dotychczasowy moj wynosil 12,5 kg zlowione na Gosławicach ;) Dzwonie po znajomego, by przywiozl aparat... po zwazeniu okazalo sie ze karp mial 14 kg... bylem bardzoooooooo zadowolony z tak krotkiej zasiadki a przedewszystkim ze zlapania życiówki w dodatku na wodzie PZW.... ogólnie chciałem zakonczyc juz ten sezon tym wlasnie wyjazdem, poniewaz za 5 tyg przychodzi na swiat Moja Coreczka ;), lecz nie jestem wstanie sie powstrzymac i bede musial jeszcze conajmiej raz odwiedzic ta wode... ;)