Tym razem nie będę biadolił o tym jak się pakowałem i jak rozkładałem po prostu opiszę trzy dniową zasiadkę którą spędziłem na łowisku Nebesak. Pierwszego dnia pobytu na moim stanowisku postanowiłem bardziej się przyłożyć, zacząłem skrupulatnie sprawdzać wszystkie aspekty, które mogły doprowadzić do mojej porażki w kontakcie z rybą czyli po raz drugi sprawdzić cały sprzęt, zestawy, haki, itp. Etap drugi to stanowisko i wszystko wokół chciałem przybliżyć sobie jak najbardziej realny obraz. Podczas holu musiałem być pewny że ryba nie wejdzie po drodze w jakiś zaczepy i nie będzie spinki jak sami wiecie listopad to odpowiednia pora na duże kabany, ponieważ ryby uzupełniają zapasy na zimę gdy byłem pewny że wszystko jest ok zabrałem się za przygotowania do łowienia na początku wsypałem do wiaderka Carp Food Mix Pellets Fruit&Sweet i wszystko zalałem Carp Food Attract Booster Sardynka Pacyficzna i odstawiam na godzinę, aby aromat dobrze się wchłonął na pierwszy zestaw zakładam jedną kulkę tonącą Carp Food Boosted Hookers 18mm Sardynka Pacyficzna i łódką wywożę w miejscówkę na wprost mojego stanowiska. Głębokość to około 6,5 metra, dwa kolejne zestawy stawiam na pojedynczego popka SuperFeed Diffusion Boilies 14mm Coco Wanilla i rozwożę na sąsiednie stanowiska. Pierwszy na głębokości 8 m a drugi na płytszą część tego łowiska głębokość 3m tuż na samym spadzie. Mija godzina odkąd zestawy ulokowałem w wodzi i zaczęły się pierwsze piki pomyślałem sobie będzie rola siedząc i wpatrując się w moje wędziska nagle hanger zjechał w dół, podnoszę wędzisko i czuję mocne szarpnięcia. Ku mojemu zdziwieniu hol był bardzo szybki bo ryba praktycznie sama wpływa do podbieraka na brzegu ważę rybę i aż z wrażenia przecieram oczy skali wagi zatrzymuje się na 19,4kg cykam foty i rybkę wypuszczam. Po tym braniu już wiedziałem iż Sardynka Pacyficzna zrobi tu robotę zestaw ponownie ląduje w wodze mój zachwyt był nie do opisania. Sięgnąłem za telefon i dzwonię do żony ona po odebraniu usłyszała mój głośny krzyk, mam kabana słysząc jak bardzo jestem podekscytowany odpowiedziała o chyba będą brały ja cicho burknąłem pod nosem na pewno i rozłączyłem się po woli. Zapadł zmrok na trawie zaczął pojawiać się delikatny mróz to był sygnał, iż pora schować się do namiotu czekając na kolejne branie zrobiłem się senny około 12 w nocy dźwięk centralki budzi mnie ze snu wybiegam z namiotu i doznaję szoku. Mgła była tak gęsta że na pół metra nic nie było widać po omacku docieram do mojego stojaka łapię za wędkę zacinam i zaczyna się jazda. Niestety ryby nie dało się zatrzymać wskoczyłem w ponton i tak jak dziecko we mgle pływałem za rybą, po około 30 minutach holu jest to czego obawiałem się najbardziej, spinka dosłownie chciało mi się płakać, ale cóż jak to się mówi ryby też muszą mieć swoje szanse łódką. Ponownie wywożę zestaw po czym wskakuje do łóżka próbując zasnąć doczekałem się kolejnego brania, tym razem to nie karp a jesiotr piękny i bardzo duży we mgle próbowałem cyknąć fotkę ,ale nic z tego dosłownie mleko płynęło z nieba. Wypuszczam rybę bez zdjęcia. Rankiem promienie słoneczne zawitały w namiocie po obudzeniu wypijam kawę i jem pyszne śniadanko delektując się słońcem w ciągu dania łowię dwa jesiotry i pięknego golca o wadze 17,4. Tuż przed zmrokiem doławiam nie wielkiego łuskacza, szybka przewózka i kładę się spać, około pierwszej w nocy potężna rola po holu można było wywnioskować jedno, iż to nie będzie duża ryba po zwarzeniu przeczucie mnie nie myliło waga tego karpa to zaledwie 12,2 kg . Dwie godziny później na mojej macie melduje się piękny karp peunołuski gidze waga przekracza magiczną cyfrę 20,1kg. Trzeciego dnia moja przygoda na Nebesaku dobiega końca. Podczas pakowania następuje ostatnie branie, tej zasiadki hol jest bardzo emocjonujący ponieważ za nic w świecie nie chciałem stracić tej ryby, bawiąc się holem po 20 minutach podbieram karpia o wadze 18kg szczerze mogę powiedzieć iż to było dopełnienie mojej zasiadki.