MENU
Jesteś tutaj:

W końcu można usiąść w fotelu?

Dodano: 4.06.2014
DODAJ WPIS
wystaw ocenę:
12345
W końcu można usiąść w fotelu?

   W pracy wszystko ma być na wczoraj, w życiu codziennym każdy biegnie w swoją stronę. Mało kto dzisiaj kalkuluje, zastanawia się i myśli dlaczego jest tak, a nie inaczej. Najważniejsze to iść do przodu nawet  po trupach, nie zważając  czy robi się dobrze czy źle…. Masa ludzi żyje prosto i łatwo, raczej tylko narzekając i nie robiąc nic żeby było lepiej. Wychodzą za założenia, że najlepiej, a na pewno najłatwiej po skończonym dniu w pracy przyjść do domu, usiąść w fotelu, otworzyć piwko i seryjnie obejrzeć wszystkie programy informacyjne typu; panorama, wydarzenia, fakty, po czym skomentować- chu.. to wszystko warte, jeb… Tusk znowu "wydymał" Polaków. Niestety co do naszego „ryżego” premiera to 100% prawdy, że odkąd dostał się do władzy to "dyma"  nas jak chce, ale ktoś go w końcu wybiera w demokratycznych wyborach. Ok starczy już tej polityki bo naprawdę robi się smutno. Do czego zmierzam. Czy oprócz życia gdzie przychodzi się z pracy, siada w fotelu i narzeka na wszystko dookoła nie warto mieć czegoś swojego? Swojej cząstki na tym świecie , gdzie spełniam się i jestem szczęśliwy choćby nie wiem co? Mowa tu oczywiście o hobby. Dla jednego może to być sport, dla innego modelarstwo, czytanie książek,  gotowanie. U mnie funkcję odskoczni od codzienności pełni karpiowanie. Od kilku już lat ta forma wędkarstwa stała się dla mnie wielką pasją. Dzięki niej mam poczucie, że się spełniam.

 

   Kiedy po całym tygodniu pracy, w końcu przychodzi upragniony piątek i mogę jechać na zasiadkę jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Zawsze czekam na ten moment z utęsknieniem. Jednak nie od razu mogę delektować  się ciszą i przyrodą, która mnie otacza. Przeważnie po całym tygodniu jestem strasznie „ nakręcony” i dopiero po spędzeniu godziny lub dłużej nad wodą czuję jak mnie wszystko „puszcza”. Czuję jak odchodzą stresy, a ja w środku przestaje galopować. Wtedy łapie oddech pełną piersią, siadam wygodnie na moim wędkarskim fotelu i podziwiam przyrodę, która mnie otacza…

 

   Po kilku latach karpiowania teraz mogę stwierdzić- to nie jest zwykłe wędkarstwo! Łowienie karpi stało się pasją, która wciągnęła jak narkotyk. Jestem bardzo szczęśliwy, że w tym zwariowanym świecie mam to coś swojego. Swoją odskocznię, dzięki której ładuję „akumulatory” i znajduję chęci do dalszego działania…

 

   Pasjonaci żyją dłużej i są szczęśliwsi…

Z pozdrowieniami dla wszyskich karp maniaków!!!!