Majówka 2015, choć była słoneczna to była bardzo wietrzna, do samego wyjazdu nie byliśmy pewni pogody czy dopisze, ale jednak dopisała :) Przyjechaliśmy na mijsce około godziny 10-11 lecz pierwszy zestaw mogłem wywieść dopiero po godzinie 14 ze względu na silny wiat, jako że znalazłem małą lukę w porywach wiartu na parę minut fala zrobiła się mniejsza zdecydowałem się na wywiezienie pierwszego zestawu, bez zastanowienia na czuja wywiozłem zestaw nie opodal drzewa. Potem znów wiatr się zerwał i niestety reszty zestawów wywieść nie mogłem. Po godzinie 17 dojechał do mnie Janusz i mimo wysokiej fali zdecydowaliśmy się na wywożenie reszty zestawów. Podczas przygotowywania jednej z wędek usłyszałem niemrawe piszczenie z sygnalizatora (zapomniałem centralki włączyć), bez chwili zastanowienia wystartowałem do wędki którą wywiozłem na czuja i ku mojej radości mam coś na haku i nie było to małe! Po kilku minutach walki na macie mamy pięknego długiego karpia o wadze 13,5kg i pobijam swój życiowy rekord. Radość niesamowita.
Szybka sezja zdjęciowa, odkażenie rany po haku i do wody, już w tedy uznałem zasiadkę za udaną, dobry humor nas nie opusczał do końca dnia, a wieczorem wzieliśmy centralki w kieszeń i poszliśmy do ekipy obok, przeprawa do nich trochę trwała, musieliśmy pokonać małe bagienko które było po drodze. Podczas rozmów Janusz usłyszał jakby odgłos sygnalizatora, centralki niezbyt dobry miały zasięg w tym miejscu gdzie byliśmy, ale nagle i ja usłyszałem delikatne pojedyńcze piski sygnalizatora i bez zastanowienia razem ruszyliśmy w stronę naszych wędek. Janusz pobieg bardzo szybko i jak szczupak pokonał bagno które mieliśmy po drodze, ja to prawie buty tam zgubiłem :) Janusz podbieg do wędki na której było branie, zacina i po chwili wyciąga energicznego amura i podbija swoją życiówkę do 6,8kg
Rybka Janusza polubiła i na początku nie chciała odpłynąć, ale za chwilę ruszyła do swego domu :)
I tak zakończył się dzień pierwszy naszej zasiadki. Następnego dnia mieliśmy dużo czasu na obserwacje i opracowanie strategi na następny dzień, w ciągu dnia nic się nie działo a my mogliśmy swobodnie się zrelaksować.
W nocy obudził nas mocny odjazd z jednej z moich wędek, ryba się tak mocno rozpędziła że dopiero po trzech dokręceniach hamulca ryba się zatrzymała. W nocy było strasznie zimno a hol ryby sprawił że nie odczułem ani trochę tej niskiej temperatury, walka trwała około 15 minut ale w końcu ryba się zmęczyła i trafiła do podbieraka, pierwsza ocena wielkości ryby przez Janusza "Chyba wyciągneliśmy kolejny rekord" ja na to "Co ty pewnie podobny to tego pierwszego co wyciągnełem wczoraj albo mniejszy wagowo, z resztą sprawdzimy w dzień" i tak rybka trafiła do worka karpiowego na ważenie i sesje zdjęciową.
Dnia następnego przyszedł do nas Wiesiek który siedział stanowisko obok z ekipą z Suwałk. Wyciągneliśmy rybkę na matę, wzieliśmy wagę i ku naszemu zdumieniu pobijam swój rekord życiowy do 16kg!
Jeszcze tylko zdjęcie ze wszystkimi i po dezynfekcji raz rybka wróciła do wody, z nadzieją że raz jeszcze uda się ją złowić i ważyć będzie trochę więcej, dając kolejne powody do radości :)
Później nam pogoda trochę się popsuła i zaczeło padać. Jako że na zewnątrz posiedzieć nie mogliśmy to ucieliśmy sobie drzemkę, choć chcieliśmy aby mocny odjazd nas obudził to niestety tak się nie stało.
Wieczór i noc mineła spokojnie, bez odjazdów. Następnego dnia przeszliśmy się na sąsiednie stanowisko zobaczyć co chłopaki połowili, mówili że brania u nich byli a Wiesiek jedną rybkę przechował do sesji zdjęciowej. Energiczny karpik o wadze 10kg.
Po powrocie na nasze stanowisko i wypiciu dobrej kawy "z mułem" zaczeliśmy przerzucać nasze zestawy, w pewnym momencie odezwał się jeden z moich sygnalizatorów, szybkie zacięcie, spokojny hol i ma macie u mnie pojawia się chudy ale długi Karp o wadze 10kg!
Fotka z podbierającym również musi być :)
Jeszcze jedna fotka pamiątkowa i do wody :)
I niestety do końca dnia nie uświadczyliśmy więcej brań, choć zasiadka dobiegała końca nadzieje na odjazd mieliśmy do ostatniego zestawu w wodzie.
A przez całą zasiadkę mieliśmy fajnego towarzysza, kaczuszkę która w ogóle nas się nie bała, chodziła koło naszego obozowiska i pilnowała naszych wędek na pomoście :)
Zapraszam do obejrzenia filmu z tej zasiadki :)
Pozdrawiam
Grzegorz
Carp Team Gołdap