Rainbow, piękna woda, o której marzy wielu karpiarzy. Ja również marzyłem, aby w końcu móc łowić na tym legendarnym łowisku i udało się to dzięki koledze Jackowi, który odstąpił mi swój termin.
Przygotowania rozpocząłem już w styczniu, musieliśmy wynająć busa, aby wszystko zapakować, musieliśmy całkowicie zmienić nasze zestawy, przypony, przypony strzałowe, plecionki, tam nie ma miejsca na błędy.
Z kolegą Tomaszem Staszakiem, z którym umówiłem się na ta tygodniową zasiadkę postanowiliśmy wyjechać wcześniej, aby na spokojnie pokonać sobie 1100 km, które nas dzieliły od miejscowości Hostens.
Przyszedł dzień wyjazdu, czwartek 16 marca. Podjechałem do kolegi, u którego firma transportowa podstawiła wcześniej zamówionego busa, szybkie przepakowanie szybka kawka, ruszam i tragedia... w busie zepsuł się układ wspomagania kierownicy. Rozpoczęcie nerwówki, dzwonimy do firmy, oczywiście przepraszają i twierdzą, że bus był sprawny w 100%. Deklarują się, że podstawią drugiego w niedzielę....niedziela ?? Jaka niedziela panie ja w sobotę zaczynam zasiadkę życia !!
Nic mi nie pozostało jak przepakować się z powrotem do swojego samochodu i jechać dalej do Tomasza, który czekał na mnie. Podjechałem około godz. 22:00, rozpakowaliśmy moje rzeczy i rozpoczęło się minimalizowanie sprzętu, aby nic nam nie pozwoliło zepsuć tego urlopu. Auto spakowane po sam dach, każda dziura wypchana najdrobniejszymi rzeczami, aby nic nam nie zabrakło. Jedziemy !!!!!!
Dojeżdżamy nad Lac de Curton w piątek około godz. 11:00, dużo czasu aby przejść się na spacerek i zapoznać z łowiskiem, po drodze spotykamy na stanowisku 21 kolegów Jarka i Łukasza. Zeszło u nich parę godzin, opowiedzieli nam o naszym stanowisku nr 14.
Wieczorem poszliśmy spać do kantyny, rano patrzę na telefon, mam wiadomość od Jarka, w nocy złowił karpia 28kg. Ta informacja zaostrzyła nasz apetyt, ale musimy czekać, aż przyjdzie Pascal i pozwoli nam jechać na stanowisko.
Jest godz. 10:00, Pascal pozwala jechać, dojazd do stanowiska tragedia. Ja i moja obładowana po brzegi Laguna i te dziury nie wróżyło dobrze, ale dojechałem na stanowisko bez problemu, Tomasz szedł, aby choć troszkę odciążyć samochód. Jesteśmy stanowisko nr 14 no fajne, ale z bardzo dużą liczbą korzeni wystających, stwierdzamy od razu, że nie pijemy za dużo, bo można się połamać hehe.
No i przyszedł czas na rozpakowanie się rozstawienie obozu i wywiezienie zestawów. Moimi przynętami były Blondie i Wild Krill firmy Carp Gravity. Pierwsza noc spokojna, druga również, po trzeciej popłynęliśmy do paru zestawów zobaczyć jak kulki wyglądają i dalej czekamy środa rozmawiam sobie z kolegą Mariuszem, który przygotował mnie do tego wyjazdu opowiadając o technice łowienia tam itp.
No i jest branie na kiju czuję, że coś tam jest, ale nic specjalnego. Wsiadamy do lodzi, płyniemy podkręcam plecionkę, zero walki, widzę przypon strzałowy no i się zaczęło. Ryba stała do czasu jak próbowałem już podnieść zestaw. Jest walka widzimy już sylwetkę, karp, uśmiech na twarzy.
Parę minut później karpik ląduje w podbieraku, płyniemy na brzeg waga pokazuje 17,3 kg, ładnie. Zestaw leżał od soboty nieruszany, prawie 90 godzin było trzeba czekać na branie, kuleczki Blondie również bez problemu wytrzymały ten okres.
Myślimy, że może teraz coś się ruszy, ale jednak nic się do piątku nie wydarzyło, zaczynamy się pomału pakować, aby w sobotę rano zdać stanowisko, ostatnia noc ostatnie nadzieje kładziemy się spać. Godz. 0:00 słyszę parę pików i cisza. Wychodzę z namiotu, patrze swinger spadł z plecionki, podnoszę wędkę i czuje, że coś tam na końcu zestawu wisi. Bierzemy łódź i płyniemy do zestawu i podobna sytuacja co z pierwszą rybą, nic do czasu aż widzimy przypon strzałowy, znów walka znów zakończona sukcesem i mam pięknego pełnołuskiego - 20,04kg. Parę zdjęć i do wody.
Idziemy spać i już się nic więcej nie wydarzyło. Wstajemy rano o godz. 6:30 kawa i pomału się pakujemy, o godz. 10:00 opuściliśmy stanowisko. Dwa karpie 17,3 kg i 20,04kg tylko zaostrzyły mój apetyt na te większe, które pływają w tej wodzie i wiem, że za dwa lata znów tam wrócę. Dzięki Tomasz Staszak za miły wspólny tydzień spędzony nad tym pięknym i urokliwym łowiskiem.