Jeżeli można wywozić zestawy, to pół biedy. Gorzej, jeśli trzeba zarzucać z brzegu. Wówczas tylko specjalistyczny sprzęt, oraz znaczne umiejętności, pozwolą na zarzucanie na odległości, dotychczas nieosiągalne dla typowego zestawu karpiowego (fot. 1).
Co zrobić, aby rzucać na 120, a nawet 150 metrów? Oczywiście trzeba zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt.
Nieprawdą jest, że tylko najdroższe wędziska i kołowrotki zapewnia nam rzuty „poza horyzont”. Wystarczy odpowiednio dobrany, i fachowo obsługiwany, sprzęt ze średniej półki.
Wędzisko
Podstawowym elementem wyposażenia jest wędzisko. Większość współcześnie produkowanych kijów ma znaczną krzywą ugięcia – od 3 do 3,5 lbs (fot. 2). Jednak sama krzywa, świadcząca o mocy wędziska, nic nam nie mówi o jego możliwościach rzutowych. Na szczęście większość firm podaje w swoich katalogach, do jakich celów dane wędziska są zaprojektowane. Warto się z tym zapoznać, aby później nie mieć rozczarowań. Bowiem często wędziska o znacznej krzywej, ale długości 3,60 m, mają akcję semiparaboliczną, a nawet paraboliczną, co przekreśla ich zastosowanie do dalekich rzutów. Te same modele, ale o długości 3,90 m, są o wiele bardziej sztywne, stworzone właśnie do ekstremalnie dalekich rzutów. Zdarzają się jednak modele o niższych krzywych ugięcia (3 lb, a nawet 2,75 lb), o fantastycznych predyspozycjach rzutowych. Kij umożliwiający dalekie rzuty jest raczej sztywny, ma akcję szczytową i wyposażony jest zazwyczaj w 6 przelotek, z których pierwsza nie powinna mieć mniejszej średnicy niż 40 mm. Ostatnio firma Fuji zaprezentowała nowy model przelotki, umożliwiający dalsze rzuty i mniejsza podatność na skręcanie żyłki (fot. 3). Warto również zwrócić uwagę na odległość od końca rękojeści do uchwytu kołowrotka. Nie powinna być mniejsza niż 60 cm, gdyż inaczej podczas rzutu nie wykorzystamy pełnej mocy blanku. To samo dotyczy umieszczenia pierwszej przelotki – musi znajdować się jak najbliżej końca dolnego składu wędziska.
Kołowrotek
Kołowrotek nie jest już tak ważnym elementem, jak wędzisko, ale odpowiednie jego dobranie, pomoże nam rzucić o te kilka, lub kilkanaście metrów dalej. Kołowrotki do dalekich rzutów (określane mianem big pit) zostały zapożyczone z wędkarstwa surfingowego. Charakteryzują się wysoką szpulą o dużej średnicy, a także krzyżowym nawojem żyłki. Topowe modele (np. Shimano Technium czy Daiwa Basia) mają zredukowaną wielkość obudowy (wykonane są z niezwykle mocnych, ale i lekkich materiałów, takich jak magnez) i tak rozłożony środek ciężkości, aby ułatwiał dalekie rzuty
(fot. 4). Kołowrotków typu big pit jest na rynku co niemiara (także z wolnym biegiem), więc możliwości wyboru (także pośród cen) są ogromne. Różnica w odległości rzutu, przy zastosowaniu różnych kołowrotków typu big pit, jest minimalna. Uwidacznia się ona dopiero podczas ich używania – zwijania żyłki, holu ryby.
Żyłka Rodzaj użytej żyłki odgrywa niebagatelną rolę. Logicznym jest, że im jest ona cieńsza, tym dalej poleci nasz zestaw. Jednak podczas łowienia karpi są pewne wartości graniczne, wynikające z siły tych ryb, a także warunków panujących w łowisku. Dlatego nie radzę używać żyłek cieńszych niż 0,25 mm (i to tylko w czystych wodach, bez jakichkolwiek zaczepów czy zielsk). Najrozsądniej jest nawinąć na kołowrotek żyłkę o grubości 0,28 – 0,31 mm. Oczywiście nie może to być dowolna żyłka. Najdalej pozwoli nam rzucić żyłka miękka, która jednak charakteryzuje się znaczną rozciągliwością, co przy łowieniu z daleka nie zawsze jest wskazane
(fot. 5).
Strzałówka Przy wymachu wędziskiem, na żyłkę działa potężna siła. Dlatego ekstremalne rzuty wymagają zastosowania przyponów strzałowych, a więc materiałów o znacznie większej średnicy i wytrzymałości niż żyłka główna. Są one konieczne dla zabezpieczenia palca przed przecięciem, ale przede wszystkim chronią zestaw przed zerwaniem podczas rzutu. Jako strzałówek można używać zarówno plecionek, jak i żyłek mono
(fot. 6). Jestem zwolennikiem tych drugich, gdyż są bardziej sztywne niż plecionki, tym samym lepiej dają się połączyć z żyłką główną. Poza tym są zdecydowanie mniej podatne na splątanie.
Ciężarek Elementem zestawu końcowego, który umożliwia rzut, jest ciężarek
(fot. 7). Jego dobór, wbrew pozorom, jest sprawą istotną. Bowiem nie tylko masa, ale także jego kształt ma znaczący wpływ na odległość rzutu. Podstawowym błędem, często popełnianym przez wędkarzy, jest zły dobór masy ciężarka w stosunku do krzywej ugięcia wędziska. Jeżeli zastosujemy zbyt lekki ciężarek, nie rzucimy daleko, jednak (wbrew logice) ciężarek o zbyt dużej masie również nie pozwoli na rzut, jakiego się spodziewamy. Mało tego, kiedy do kija o krzywej 3 lb użyjemy ciężarka 140 g, nie tylko daleko nim nie rzucimy, ale możemy również złamać wędzisko. To właśnie wartość krzywej ugięcia mówi nam o optymalnej masie ciężarka. Część firm wręcz podaje zalecaną masę wyrzutową w gramach. Uśredniając, do wędziska o krzywej 3 lbs zalecany jest ciężarek o masie ok. 96 g, zaś do krzywej 3,5 lbs – ok. 120 g. Istotny jest też sam kształt ciężarka. W książce „Strategic Carp Fishing” Simon Crow i Rob Hughes opisali robione przez siebie testy rzutowe ciężarków. Wykonywali serie rzutów ciężarkami czterech typów: Arlesey, gruszka, gruszka spłaszczona, centryczny czworoboczny. Okazało się, że zdecydowanie najdalej „fruwał” Arlesey, bijąc o prawie 10 metrów centryczny czworoboczny. Tak więc, boczny ciężarek o wydłużonym kształcie okazuje się najlepszy do dalekich rzutów.
Przypon Drugim elementem zestawu końcowego jest przypon. Musi być tak skonstruowany, aby przy mocnym wyrzucie całkowicie wyeliminować możliwość jego splątania. Kiedyś stosowałem dwa rodzaje przyponów, które przy dokładnym wykonaniu, miały niewielkie szanse się splątać
(fot. 8). Pierwszy to przypon, który zapożyczyłem od Janka Zawady – z zastosowaniem rurki silikonowej, oraz termokurczliwej, które dzięki swojej elastyczności nie pozwalają na zetknięcie się haczyka z innymi elementami zestawu. Drugi to sztywny przypon, połączony z krętlikiem zawiasem. Takie umocowanie pozwala na swobodne, aerodynamiczne zachowanie się przyponu podczas rzutu (minimalny opór powietrza), zaś sztywny przypon z zasady się nie plącze. Dzisiaj niemal we wszystkich okolicznościach stosuję specjalną gumową nasadkę antysplątaniową, zakładaną na krętlik i końcowy odcinek przyponu.
.